Mama na pół gwizdka – czyli powrót do pracy
19 stycznia 2022Często słyszę od koleżanek, że nie chcą być matkami na pół etatu. Takimi, które spędzają z dziećmi godzine dziennie i weekendy. Nie chcą by jakaś obca baba znała potrzeby dziecka lepiej niż one same. By to ona wiedziała, jaki jest w tym tygodniu ulubiony kolor, albo widziała jej/jego pierwszy krok. Ale z drugiej strony matka, nie chce być tylko matką. Chce być kobietą sukcesu, bizneswomen, koleżanką z pracy. Jakie więc mama ma tak na prawdę opcje i czy da się pogodzić karierę z życiem prywatnym?
Da się, ale niestety musimy się pogodzić z godzinami spędzonymi bez naszej pociechy. Taka rozłąka może być ciężka, ale często też zdrowa zarówno dla dziecka jak i mamy. Każde z nich bowiem podczas czasu spędzonego osobno, buduje nowe relacje i życie społeczne, poza tym rodzinnym.
Określenie „matka na pół etatu” nie wydaje mi się jednak jakoś szczególnie trafne, bo jak już matką się stałaś, jesteś nią na całe życie, niezależnie jak dużo czasu spędzasz z maleństwem w domu. Dobrą mamę nie poznaje się bowiem po tym jak długo jest w stanie wytrzymać sam na sam z dzieckiem w czerech ścianach, ale po tym jak maleństwo kocha i jak bardzo chce stworzyć mu przyjazne i dobre warunki do dalszego rozwoju. A załatwienie mu opieki podczas nieobecności mamy, jest takim odpowiednim warunkiem.
Co dalej więc? Co zrobić z dzieckiem po zakończeniu urlopu macierzyńskiego?
Tak na prawdę nie mamy dużego wyboru. Jeśli chcemy oddać dziecko pod opiekę możemy zatrudnić opiekunkę lub wysłać dziecko do jakiejś placówki. Do wyboru mamy żłobki: niepubliczny lub publiczny, albo opiekuna dziennego, który zajmnie się naszym dzieckiem w swoim domu. Tu oprócz naszych osobistych odczuć, kierować się możemy też kosztami, oraz dostępnością danej usługi.
Najłatwiej jest znaleźć opiekunkę (mówię tu o jakiejkolwiek opiekunce, jeśli chcemy znaleźć opiekunkę, bardzo dobrą, wspaniałą, z piecioma dyplomami i uwielbiającą nasze dzieci, zadanie może być trudne, lub bardzo trudne), jest to jednak też najdroższa opcja. Koszt takiej domowej niani sięga 2000 zł miesięcznie. Warto, zatrudniajac opiekunkę legalnie dowiedzieć się czy nie ma opcji dopłaty państwowej, do jej wynagrodzenia. Takie programy pojawiaja się od czasu do czasu.
Żłobek wiąże się przeważnie z mniejszymi wydatkami. Nawet taki niedofinansowany nie powinien przekroczyć 1500 zł miesięcznie. Publiczny żłobek to koszt 200- 300 zł miesięcznie, plus opłaty za jedzenie (ok. 15 zł dziennie). Żłobki niepubliczne są droższe, ale koszt jedzenia jest w nich podobny. Jeśli uda nam się dostać dofinansowanie od miasta, żłobek niepubliczny to koszt ok. 700 zł miesiecznie wraz z jedzeniem.
Możemy też poszukać tzw. opiekuna dziennego w naszej okolicy. Taki opiekun, najczęściej w swoim domu, bierze pod skrzydła kilkoro dzieci. Koszty jednak nie są małe, 800 zł za samą opiekę plus jedzenie, zamkną się myślę w 1500 zł.
Każda z form opieki ma swoje plusy i minusy. Dobra opiekunka choć droga, na pewno poświęci najwięcej uwagi twojemu dziecku, wyjdzie codziennie na spacer, będzie mniej chorować, ponieważ będzie miało ograniczony dopływ zarazków. Z drugiej strony pozostawanie codziennie w swoim domu, może być dla dziecka dosyć nudne, nie będzie mieć styczności z dziećmi. W zależności od opiekunki zabawy w domu mogą być monotonne i powtarzalne. W żłobkach głównym minusem są na pewno choroby i tony zarazków. Katare, kaszle a później tony lekarstw, mogą rodziców doprowadzić na skraj załamania nerwowego. Fajne jednak jest to, że dziecko pomału kształtuje swoje zachowania społeczne, uczy się bawić i dzielić z innymi dziećmi, ma zorganizowane zajęcia plastyczne i ruchowe. U opiekuna dziennego możemy mieć obawy co do tego, czy mieszkanie obcej osoby jest bezpieczne i czy nadaje się do tego, by przebywały w nim małe dzieci. Możemy się też zastanawiać, czy kurs przebyty przez taką osobę jest wystarczający by zając się choćby poprawnie naszą pociechą. Z drugiej strony małe grupy zmniejszają ryzyko zachorowań róznego rodzaju, a opiekuni których wybieramy często mieszkają po sąsiedzku, w przeciwieństwie do tego, że jeśli dostaniemy się do dofinansowanego żłobka, może się okazać, że jest on po drugiej stronie miasta…
W każdym jednak wypadku, bardzo obawiamy się tego, kto tak na prawdę zajmuje się naszymi dziećmi. Kim jest opiekunka, panie w żłobku, opiekun dzienny? Ten aspekt pojawia się za każdym razem. Nawet jeżeli jesteśmy w stanie sprawdzić dyplom, czy kwalfikacje osoby opiekującej się naszym maluchem, po krótkiej rozmowie nie jesteśmy w stanie stwierdzić w jaki sposób i z jakim zaangażowaniem będzie ona naszą pociechą się zajmować.
„No tak, a taki szkrab Ci przecież nie powie”. No na pewno nie werbalnie, ale często po zachowaniu i reakcji jesteśmy w stanie stwierdzić jakie odczucia ma nasze dziecko już po kilku dni w placówce lub pod opieką danej niani. Czy chce z nią zostać, czy lubi ją, czy płacze na jej widok, czy krzyczy w jej objęciach. Nie mylmy jednak płaczu za mamą z płaczem wobec opiekunki – podstawą w każdym razie jest obserwacja. Bądżmy czujni, ale dajmy też jednak Paniom kredyt zaufania i starajmy się nie być na każdym kroku podejrzliwi, to też do niczego dobrego nie prowadzi.